czwartek, 12 stycznia 2012

Sokół wędrowny

Sokół wędrowny, zwany był przez autora Myślistwa ptaszego "dziwokiem". Prof. Taczanowski opisywał go tymi słowy:
Z wierzchu popielaty czarno pręgowany, od spodu białawy z brzuchem czarniawo falowanym; głowa czarna.
Stary ptak ma głowę, kark i policzki czarne; wyższą część pleców i pokrywy skrzydłowe czarniawe z popielatemi wązkiemi obwódkami na końcu każdego pióra; niższą część pleców, barkówki, nadlotki, przyległe im pokrywy skrzydłowe, i pokrywy ogonowe poprzecznie czarniawo i popielato w ten sposób pręgowane, że każde czarniawe pióro zawiera kilka popielatych pasów i końcówkę; im dalej ku tyłowi tem pasy te są szersze i jaśniejsze. Gardziel, przód szyi z bocznemi przedłużeniami ku karkowi i wyższa część piersi białe, ta ostatnia przestrzeń posypana ciemnemi płomyczkami bardzo wązkiemi; brzuch, nogawice i pokrywy podogonowe białawe mniej więcej popielato zafarbowane i falowane gęstemi poprzecznemi czarniawemi prążkami; pokrywy podskrzydłowe białe z podobnem falowaniem. Lotki czarne, skrajne ich chorągiewki popielato od nasady naleciałe, na wnętrznych gęste poprzecznie podługowate rudawe plamy, zmieniające się w popielate na lotkach przedramieniowych. Na czarniawych sterówkach dwanaście popielatych przepasek; same ich końce płowo białawe. Dziób błękitnawy w końcu zczerniały, nasada żuchwy i brzegi szczęki żółtawe; woskówka, rogi i obwody oczów żółte; tęcza u starych kasztanowata, u młodych brunatna; pazury czarniawo rogowe.
Mniej stare ptaki mają czarność na głowie i karku bledszą, kolor popielaty części wierzchnich mniej czysty i nie tyle odznaczony od ciemnego, na piersiach mniej więcej rudawo zafarbowanych grubsze ciemne płomyki; niższe części spodu brudniejsze.
Samica okazalsza od samca, niczem się w kolorycie nie odznacza i też same zmiany przechodzi.
Ptaki w pierwszem pierzu ciemno-śniade na wierzchu ciała, każde pióro wierzchu głowy i czoła płowo, na dalszych częściach rdzawo obwiedzione; na spodzie rudawym w odzieży świeżej, a białawym w odzieży wyblakłej, szyja i piersi znaczone śniado brunatnemi drobnemi pędzelkami, na brzuchu i nogawicach grubemi płomykami, na pokrywach podogonowych falowaniem poprzecznem; wszystkie te plamy na jednych ptakach są grubsze, na innych drobniejsze, a według tego jednych spód jest ciemniejszy innych jaśniejsze. Na ciemno śniadym ogonie podobne plamy jak u starych lecz rudawe, toż samo na wnętrznych chorągiewkach lotek przedramieniowych plamy rudawe w miejscu popielatych; pokrywy podskrzydłowe płowe śniado falowane; pod okiem wąz czarniawy.
Pisklęta z wierzchu popielate, bardzo blade, od spodu białe, puch na nich wełnisty, mocno nabity i miękki; oczy czarniawe; nogi i woskówka blado zielonawe.
Jaja mniejsze od rarogowych przedstawiają wiele odmian w szczegółach, pospolicie krótkie, pękate, z końcem cieńszym mniej lub więcej zeszczuplonym; inne są prawie eliptyczne, niekiedy podłużniejsze i szczupłe. Ubarwienie zmienne jak u wszystkich sokolich: tło bywa rudawe, ceglaste lub różowe, mniej lub więcej blade albo ciemne, rzadko białawe. Pstrocizna rozmaita: na jednych tło pokryte mnóstwem ciemnych kropek w większej części je kryjących, na innych ciemniejszemi plamami i namazaniami przyćmione, na niektórych z tych ostatnich bywa jeszcze mnóstwo kropeczek po miejscach jaśniejszych. Te różnice kolorytu na oko nie są zbyt uderzające.
Sokół ten mieszka w Europie i w Azyi; przez lato trzyma się w górach i okolicach lesistych, na zimę przenosi się w otwarte równiny. Naukowa nazwa nadana mu przez dawnych autorów i w wielu językach żyjących stosowana, niewłaściwie się temu ptakowi dostała, nie może bowiem być uważany za wędrownego w ścisłem znaczeniu, będąc po większej części miejscowym, a przynajmniej przebywającym przez cały rok w krajach umiarkowanych; z okolic tylko przybiegunowych, gdzie latem jest bardzo pospolity, na zimę odlatuje, po zatrzymaniu się tylko w okolicach przez czas konieczny do wyprowadzenia potomstwa. Według świadectw zwiedzających te strony naturalistów przybywa tam w Czerwcu, zaraz zaczyna się gnieździć, a we Wrześniu wraz z potomstwem odlatuje. U nas dość rzadki, miejscowy i gnieździ się w wielu okolicach.
Ptak ten zwykł się trzymać stale w jednych miejscach, obranych na pewne pory roku; wywodzi się ciągle na jednem gnieździe dopóki tylko nic mu nie przeszkadza, jak zaś pilnuje się przez zimę raz upodobanego miejsca za dowód najlepszy może służyć samica znana przez kilkanaście lat w Warszawie; od końca Sierpnia do Marca przesiadywała ona regularnie na gzymsach kościołów Świetokrzyzkiego, Karmelitów na Krakowskiem przedmieściu, Bernardynów i Świętojańskiego, niezważając wcale na nieustanną wrzawę tch najruchliwszych części miasta i odgłos dzwonów obok się rozlegający. Około godziny 10 przed południem przynosiła regularnie gołębia i spokojnie go szarpała wobec uliczników niepokojących ją krzykiem, klaskaniem i kamykami. Na nocleg miała stałe punkta na tych gzymsach, gdzie o zmierzchu przylatywała. Około r. 1860 znikła i na jej miejsce co zima osiedlają się inne, lecz już żaden nie zachowuje się tak regularnie, siadają wprawdzie w tych samych miejscach, lecz nie tak stale. Widocznie, że żaden z nich nie zdołał się tak długo utrzymać i nabrać nawyknień do jakich tamten przez długie lata był włożony. Inaczej zupełnie zachowują się osiedlone w polach z dala od ludzi, są bardzo ostrożne i nigdy zejść się na otwartem miejscu nie dają.
Posiada w wysokim stopniu przymioty ptaka szlachetnego i poluje po większej części na ptaki lotne mało od siebie mniejsza, a częstokroć o wiele większe: gołębie, kuropatwy, czajki, kaczki, cietrzewie najwięcej gnębi; pokonywa nawet dzikie gęsi i czaple, w potrzebie tylko uderza na wrony i inne podlejsze ptaki. Na północy żyje głównie pardwami i ptastwem błotnem, obficie się tam na ląg zgromadzającem; w czasach zaś wędrówek ma się żywić lodówkami i śniegułami równocześnie z nim podróżującemi. U nas przez zimę najwięcej żyje gołębiami swojskiemi, i gdy się raz do nich wnęci, póty ściga i prześladuje, póki do ostatniego nie wyłowi; wpada za niemi między budynki i wobec ludzi porywa; wśród miast nawet nie są one wolne od jego napaści, w wież i wysokich budynków śledzi ich ruchy i na pewno uderza. Spokojnie siedząc w odkrytem miejscu pilnie zwraca uwagę na okolicę i gdy postrzeże przelatującego ptaka puszcza się za nim z niewymowną szybkością, strąca piersiami i chwyta w powietrzu, większe zrzuca na ziemię. Kaczki, których przez lato dosyć wyniszcza, nie może na wodzie upolować, gdyż ta nurkowaniem skutecznie się zawsze przed nim uchroni, stara się więc wpaść niespodzianie między ich stada i zmusić do porwania się, lecącą z łatwością już bierze, lecz gdy goniona zdoła dopaść do wody zawsze się ocali. Rzadko napastuje małe ptaki, a w spodnim pokładzie jego gniazda zwykle się bezpiecznie wywodzą wróble leśne i sikory, na niższych zaś gałęziach tego samego drzewa drozdy, kosy, sójki i inne leśne ptaki. Tak jest silny, że ptaki znacznie cięższe od siebie na gniazdo zanosi; z dorosłych cietrzewi i kaczek około dwóch razy więcej od niego ważących pewną część zjada na miejscu i tym sposobem ulżywszy wagi resztę dopiero unosi.
Pora gnieżdżenia nie wszędzie jest jednostajna, lecz zastosowana do różnych klimatów: i tak w Niemczech środkowych osiada na jajach w drugiej połowie Marca, we Francyi wcześniej, gdy przeciwnie na pobrzeżach Grenlandyi, jak się wyżej powiedziało, w Czerwcu dopiero gnieździć się zaczyna. U nas gnieździ się równocześnie z bielikiem w końcu Marca lub w pierwszych dniach Kwietnia. W wyborze miejsca na gniazdo stosuje się do miejscowych okoliczności – i tak: w krajach górzystych po skałach w miejscach niedostępnych, w lasach okolic gęsto zaludnionych po wierzchołkach najwyższych drzew, gdy w równinach mało ludnych i ubogich w starodrzewiam ja w Rosyi północnej, prosto na ziemi we wrzosie wśród drobnych zarośli między błotami, niekiedy także po starych zamczyskach i po wysokich miejskich wieżach. Według podań naturalistów ma tak samo słać własne gniazdo jak inne ptaki drapieżne, dosyć małe i dosyć niedbałe. U nas nie widziałem nigdy własnego jego gniazda, lecz zawsze na opuszczonych przez bieliki, orły, rybołowy, orliki i kruki, budowanych na szczytach najwynioślejszych drzew w okolicy. Na boku lub w środku takiego gniazda urządza małe posłanie z drobnych gałązek sosnowych uważając tym sposobem gniazdo stare za podporę. Jaj znosi 2-5, u nas najczęściej 4. Tak twardo siedzi na jajach, że zwykle wylatuje dopiero po kilkunastu silnych uderzeniach w pień drzewa, a niekiedy i to go wcale nie porusza, po strzale nawet wymierzonym w gniazdo nie zawsze wyleci, lecz dopiero wtenczas się zrywa gdy człowiek dołazi do gniazda. Tym sposobem często ukryje potomstwo przed ludźmi. Wypłoszona samica ulatuje nad lasem w prostym kierunku, po chwili wraca i odezwie się dopiero wymijając gniazdo; na to zjawia się wkrótce samiec, który tak samo przelatuje, lecz znacznie wyżej, siadając na suchych wierzchołkach drzew okolicznych. Podobne obroty ciągle powtarzają dopóki nieprzyjaciel jest obecny,. Są przytem bardzo ostrożne i trzeba się ukryć doskonale, aby które z rodziców siadło przy gnieździe; zanim to uczyni zatrzymuje się na chwilę w miejscu z ogonem roztoczonym, aby się przekonać czy już nie ma niebezpieczeństwa. Raz strzałem spłoszony nieprędko powróci. Dorastających dzieci wcześnie odstępują, gdyż mogą się one same bronić od napaści innych ptaków. Dłużej zostają w gnieździe od bielikowych, pomimo że się zaczyna równocześnie wysiadywanie. Okoliczność, iż jednego razu po ubiciu samca znikły z gniazda sokolęta w pióra porastające, lecz jeszcze do lotu niezdolne, naprowadza mnie na domysł, że je matka przeniosła na inne puste gniazdo, tak samo jak się pod myszołowem powiedziało.
Sokolnicy używali tego sokoła do łowienia kuropatw, kaczek, ptastwa błotnego i zajęcy. Samiec jako o wiele mniejszy nie mógł być używany do polowania na większe ptaki, do łowienia których samica doskonale służyła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz