czwartek, 18 sierpnia 2011

Nadwiślańskie popołudnie

Jako że moje Kochanie wraz z dziatkami zostało na Podlasiu, a ja wróciłem do Warszawy we wtorek po pracy wybrałem się nad Wisłę. Rzeka była podniesiona i na wyspach roiło się od siewek...,
...jednak nieznajomość dojazdów nie pozwoliła się nimi nacieszyć. Dość powiedzieć, że ze względnego bliska widziałem tylko czajki, łęczaka...
...i piskliwca.

Wśród pasących się koni i krów uwijały się drozdy i pliszki.

Spotkałem też moją nową znajomą z Siemianówki, tym razem w normalnych warunkach oświetleniowych.

Z ptaków drapieżnych widziałem przelatującego błotniaka stawowego i gonionego przez jaskółki jastrzębia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz