poniedziałek, 9 marca 2015

Kobczyk

Kobczyka ksiądz Kluk nazywał sokołem kobuskiem, zaś prof. Taczanowski opisywał tymi słowy:
Woskówka i nogi pąsowe. Samiec ołowiasto popielaty z nogawicami i podogoniem rdzawemi. Samica z wiérzchu popielato i czarno pręgowana, od spodu rdzawa lub rudawa.
Dziób starego samca w nasadzie miniowo-czerwony, daléj modro rogowy w końcu czarniawy; u samicy szczęka wiérzchnia mniéj żółta; u młodych sama tylko nasada żółtawa. Woskówka i powieki wiśniowo pąsowe. Nogi u samców pąsowe, u samic pąsowo-pomarańczowe; u młodych woskówka, powieki i nogi blado-żółte. Pazury żółtawe, niekiedy z rogowémi końcami; u samic mniéj żółte. Tęcza brunatna.
Całe upiérzenie starego samca ołowiasto popielate, jaśniejsze od spodu z czarniawemi stosinami wyraźnie na tle odznaczonemi; lotki jaśniejsze, białawo popylone; pokrywy ogonowe i sterówki czarniawe; nogawice, podbrzusze i pokrywy podogonowe ciemno rdzawe.
Młody samczyk w piérwszém piérzu, w jakiém do nas przybywa pod jesień, ma wiérzch głowy białawy, wzdłuż stosin brunatno kréskowany; okolice oczów ciemno brunatne; gardziel białawą; cały spód ciała płowy, na piersi i brzuchu brunatno podłużnie płomykowany; płaszcz szaro popielaty, każde pióro rudawo széroko obwiedzione. Skrzydła jak staréj samicy, odznaczają się tylko rudawą białawą obwódką przy końcu każdéj lotki. Na sterówkach popielatych, rudawo lekko pociągniętych, dwanaście czarniawych przepasek; spodnia strona ogona koloru rdzawo płowego; pokrywy podskrzydłowe rdzawo-płowe, brunatno plamiste.

Samczyki po piérwszéj zmianie piérza nie przybiérają od razu całkowicie właściwego starym ubarwienia, zostaje im bowiem po większéj części na drugi rok przy doskonałém zresztą upiérzeniu spód skrzydeł z poprzedzającéj odzieży, lecz zupełnie wybielały i czarniawo pręgowany; inne dostają prócz tego plam kasztanowatych i rudawych różnéj wielkości i kształtu, w różnych miejscach spodu ciała; trafiają się nawet niekiedy z całym spodem jednostajnie rdzawym.
Samica znacznie grubsza od samca zupełnie jest odmiennéj barwy; na głowie, karku i całym spodzie ciała rdzawo ruda, jaśniejsza lub ciemniejsza, na piersiach brunatno bardzo wązko zrzadka centkowana; okolice oczów czarniawo brunatne; wiérzch ciała popielaty, czarniawémi szérokiémi pasami w poprzek pręgowany. Na wnętrznych chorągiewkach szaro czarniawych lotek rzęd dużych plam okrągłych białych; na popielatym ogonie czarnych i wązkich przepasek i széroki pas końcowy.
Samiczka w piérwszém piérzu różni się od samca równego z nią wieku wielkością i kolorem wiérzchu głowy brudno rdzawym, na czole tylko spłowiałym, i wzdłuż stosin ustrzonym brunatnemi wązkiemi prążkami.
Więcéj one przedstawiają zmienności w zmianach ubarwienia niż samiec i potrzebują lat kilku do przybrania właściwych kolorów. W drugim roku mają spód płowo rudawy blady, na piersiach, brzuchu i bokach plamy brunatne liczniejsze i większe niż u starych; czoło, brwi i gardziel blado płowe; okolice oczów mniéj ciemne; płaszcz mniéj jasny i nie tak wyraźnie pręgowany. Po każdéj zmianie pióra ciemniejsze, plamki coraz rzadsze i drobniejsze, płaszcz zaś w drugim roku jak u starych.

Jaja podobne do pustułczych i pustułeczek, znacznie mniejsze od piérwszych, a niewiele większe od drugich; miernie podługowate, mało zeszczuplone w końcu cieńszym. Ubarwienie jeszcze rozmaitsze jak u wyżéj wymiénionych, w jedném bowiem zniesieniu trudno znaleźć dwóch jaj zupełnie do siebie podobnych; jedne są płowe, rdzawo obrzednio pstre; gdy inne ciemniejsze od pustułczych. Najpospolitsze są podobne do zwykłych kobuzowych, płowo rdzawe z bardzo drobnemi plameczkami i kréseczkami, gęstemi i nieregularnemi; tło przez nie mało przegląda.
Kobczyk jest mieszkańcem Europy wschodnio-południowéj i środkowéj, Azyi środkowéj po Bajkał i Afryki północnéj, nie posuwa się daleko na północ ani na południe. Bardzo pospolity w okolicach Morza czarnego, gnieździ się na Ukrainie i na Wołyniu; zewsząd na zimę odlatuje ku południowi. Zwiédza w przelotach część południowo wschodnią Królestwa Polskiego, a mianowicie okolice błotniste; przylatuje tam w Maju stadami, które zatrzymują się p kilka dni w dogodnych miejscach, a następnie daléj na wschód przeciągają. W końcu Sierpnia wracające stadkami rodzinnemi nalatują w też same okolice i w rzędzie się je tam spotyka po polach do końca Września; w piérwszéj połowie Października rzadko się już pojedyńczo widuje. Po lewéj stronie Wisły rzadko postrzegane, toż same daléj ku północy jak i w okolicach Warszawy. Przeloty, o których się wyżéj wspomniało, nie każdego roku odbywają się w jednakowéj obfitości, są nawet lata w których ich zupełnie nie widać; z drugiéj znów strony zdaje mi się, że się niekiedy gnieżdżą w błotnistych olszynach, widywałem je bowiem w Czerwcu wśród pory lęgowéj w kilku miejscach Gubernii Lubelskiéj.

Pomimo wielkiego podobieństwa z kształtów do najszlachetniejszych sokołów, ptak ten przedstawia obyczaje wspólne z pustułkami i może być uważany za ogniwo łączące szlachetne ptaki rodziny sokoléj z gatunkami tak zwanych podłych sokolików. Obyczaje jego są bardzo łagodne i towarzyskie. Wędrują one stadami częstokroć bardzo licznemi, na żer zlatują się w jedno miejsce, na noclegi i spoczynki obsiadają drzewa lub krzaki całemi stadami, niekiedy tak gęsto jak liście, a zawsze między niémi największa zgoda panuje, w chwili tylko sadowienia się swarzą się mocno ćwierkając, lecz jak tylko pomieszczą się wygodnie, cała gromada spokojnie się zachowuje. Względem człowieka są więcéj dowierzające niż inne sokoliki, zdarzało mi się nawet widzieć jak strzelany i chybiony nie ruszył się z gałęzi; uważałem jednak, że młode w jesieni płochliwsze są niż stare z wiosny.
Lot ich dość jest powolny, lecz lekki i zwinny, doskonale zastosowany do natury zwykłego pożywienia. Na żer wylatują w pola i łąki, gdzie przelatując się nieustannie, zawieszają się od czasu do czasu w miejscu jak pustułki i upatrują po trawach istoty służące im za pokarm. Na dostrzeżoną zdobycz padają nagle złożywszy skrzydła do ciała i na miejscu ją pożywają. Łowią także w locie różne skrzydlate owady i tak samo jak kobuz zjadają je w powietrzu. Wzrok ich podobnie jak pustułek nie zdaje się być zbyt bystry, gdyż polując unoszą się zwykle niewyżéj nad 20 lub 30 łokci nad ziemią, za to téż o zmierzchu wieczornym dłużéj od innych sokołów polować mogą. Główném ich pożywieniem są duże owady, a szczególniéj: szarańcze, koniki, ważki, chrabąszcze i inne tęgopokrywe równie jak ich pędraki; rzadko myszy i młode ptaszki.

Na czas lęgowy osiedlają się w małych gaikach i w brzegach lasów między uprawnemi polami i łąkami; w okolicach bezleśnych często na odosobnionych gruszach lub innych drzewach, najczęściéj towarzysko. Zajmują gniazda wronie jak można najbliżéj siebie położone, a częstokroć opuszczone kolonije gawronów, składające się z kilkunastu, lub nawet kilkudziesięciu gniazd na jedném drzewie. Stosownie je przerabiają zapełniwszy zagłębienie gniazda mchem, pérzem, darniną, suchą trawą i drobnemi gałązkami, tak, że powiérzchnia staje się zupełnie płaską. Nie wiadomo mi, czy w braku gniazd gotowych nowe sobie po gałęziach urządzają, lecz widywałem na Polesiu w okolicach Kowla gnieżdżące się po gaikach olszowych w dziuplach płytkich i obszérnych, na dnie których urządzały posłanie z suchych gałązek i innych pospolicie materyjałów. Uważałem tam także, że samica przez kilkanaście dni ściele to gniazdo i próżno na niém przesiaduje zanim się nieść zacznie, a samiec na sęku lub grubéj gałęzi sąsiedniéj wolne chwile przepędza. W początku Czerwca znoszą 5 jaj. Równie jak inne sokoliki nie cierpią wron i ptaków drapieżnych i zapalczywie je odganiają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz