Kolejny weekend spędziłem na Podlasiu. Oczywiście nie omieszkałem zabrać aparatu. Odwiedziłem znajome gniazdka i okolice. Drozdy, dzwońce i pliszki siwe wyprowadziły już potomstwo. Para bocianów doczekała się trójki młodych (jeden z nich jest mniejszy, co nie rokuje mu zbyt dobrze w razie problemów z pożywieniem). W ogrodzie uwijają się pleszki...,
...makolągwy, muchołówki szare, trznadle...,
...i gąsiorki. Nad drogą latają dymówki.
Na łąkach nad Nurcem śpiewają trzciniaki, rokitniczki, skowronki...,
...pliszki żółte...,
...a błotniaki stawowe siedzą na jajkach.
Kokoszki i krzyżówki na żwirowni wodzą młode. Po raz pierwszy spotkałem też innych miłośników ptaków, polujących z ukrycia na brodźce. Korzystając z zaproszenia do kryjówki zjawiłem się w niej o 2.30 w niedzielę. Dopiero po 4.00 rozwidniło się na tyle, że przy ISO 3200 udaje się wykonać nieporuszone zdjęcia. Kolejno pojawiają się trzy samotniki...,
...kilkanaście sieweczek rzecznych...
...i jeden łęczak.
Cały czas kręcą się młode pliszki siwe.
O 5.30 siąpiący do tej pory deszczyk zmienia się w regularną ulewę, więc zwijam majdan, odnoszę do auta i idę na koniec żwirowni. W sobotę Darek opowiadał o spotkanych na żwirowni nurogęsiach i rzeczywiście wypłaszam 11 ptaków.
W sobotę wracając do domu podjechałem na znajome torfowisko i w miejscu, gdzie w maju spotkałem samotnego żurawia tym razem spotkałem parę z młodym.
Powoli przygotowuję się do następnego, długiego tym razem weekendu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz